środa, 7 marca 2012

I'm starting with the man in the mirror.

Moja waga wciąż stoi w miejscu, ale cieszę się. Wiem, dziwne. Ale ostatnio po moim czterodniowym obżarstwie bałam się, że wrócę do początkowej wagi, lecz kiedy ujrzałam dziś bądź co bądź ciężkie, ale letsze, niż poprzednio 62 kg ulżyło mi. Lubię to uczucie, czuję jak mi się poszczęściło i że powinnam to uszanować. Staram się stanąć na nogi, prosto, nie chwiać się. Często teraz mam dołki, które sama pod sobą kopię, a potem świadomie w nie wpadam, ale mimo to nastają te niekiedy lepsze dni i wtedy staram się w siebie wierzyć. Jeżeli chcę zmienić siebie to tylko i wyłącznie ode mnie zależy. Nikt za mnie nie schudnie, nikt nie naprawi moich problemów. Jestem jeszcze bardzo słaba psychicznie i łatwo mnie zranić, ale pracuję nad tym.

Powiedziałam przyjaciółce co się ze mną dzieje. Miałam tego nie robić, ale nie wytrzymałam. Internetowe znajomości to jedno, a żywi ludzie (komicznie to zabrzmiało) to drugie. Napisała mi, że się martwi. Miło jest coś takiego przeczytać, bo widać że jednak jeszcze komuś na Tobie zależy.

Ze szkołą kiepsko. Trzeci dzień odpuściłam (poniedziałek wagary, wtorek i środa w domu). Zawaliłam na całej linii i teraz ponoszę tego konsekwencje. Nie wiem jak postąpiłabym gdybym cofnęła się to pół roku wstecz, być może tak samo. Było mi bardzo ciężko z wielu powodów i dlatego też moje życie potoczyło się w ten, a nie inny sposób. Może właśnie tak miało się stać. Jestem zdania, że każdy powinien uczyć się życia na własnych błędach. Nikt nie ma prawa mówić nam jak mamy się zachować i zabraniać nam rzeczy, których chcemy zasmakować. Jeśli się sami na czymś sparzymy nie zbliżymy się więcej do ognia.

Ciągle słyszę od rodziców, że jestem tylko dzieckiem. Oni nie mają pojęcia kim tak naprawdę jestem.

Część z Was wie, że kocham Michaela Jacksona. W poniedziałek dzięki szczęśliwemu przypadkowi wpadła w moje ręce książka Moonwalk, czyli dla niewtajemniczonych Jego autobiografia. Kiedy tylko ujrzałam ją na półce od razu wzięłam i już nie puściłam. Kupiłam ją i już następnego dnia (wczoraj) zaczęłam czytać. Wciągnęła mnie do tego stopnia, że przeczytałam ją całą w kilka godzin. Nie lubię czytać książek, ale ostatnio staram się do tego zmuszać, gdyż wiem, że warto czytać. Oczywiście do Moonwalk'a nie musiałam się zmuszać, bo uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla każdego prawdziwego fana. Książka jest wspaniała. Dostarczyła mi wiele wzruszeń, ale były także momenty, gdzie uśmiałam się jak głupia. Najsmutniejszym momentem był koniec książki. Znów powróciła do mnie tęsknota, która ssała moje serce.
Druga książka, którą kupiłam tego samego dnia to Robokalipsa, Daniela H.Wilsona. Nie trudno się domyślić iż tytuł to połączenie dwóch wyrazów, a mianowicie robot+apokalipsa. Jest to thriller opowiadający o tym, że za X lat dzięki nowym technologiom tworzonym przez nas samych możemy w przyszłości ich żałować. Oglądałam całkiem niedawno film "Ja, robot" gdzie roboty sprzeciwiły się ludziom i chciały ich zniszczyć. Jest to przerażające tym bardziej, że kiedyś może nam się to przydarzyć. Dzisiaj mam zamiar zacząć czytać Robokalipsę i kiedy ją skończę postaram się Wam napisać własną o niej recenzję.

Dzisiejszy bilans napiszę wieczorem.



I piosenka na koniec. Nie bez powodu jest to Man in the mirror.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz